Jens Gustafsson przelewa swoje wszystkie żale w Super Express: Ostateczne podsumowanie.

Jestem przekonany, że Wisła grała lepiej niż my w pierwszej połowie. Nie potrafiliśmy kontrolować piłki tak, jak to potrafimy zazwyczaj. Mimo to stworzyliśmy kilka sytuacji, podobnie jak Wisła. W drugiej połowie poprawiliśmy naszą grę.

Jeśli jesteś minutę od wygrania finału, a nie zdobywasz trofeum, to odczuwasz ogromne rozczarowanie. I dokładnie tak się czujemy, ponieważ powinniśmy dzisiaj zwyciężyć – mówił trener “portowców” na konferencji prasowej po meczu. Gustafsson odniósł się również do sytuacji z dogrywki, w której gracze ze Szczecina domagali się rzutu karnego. Nie jest to jednak odpowiedni moment do komentowania jego występu – zaznaczał, pytany o Tomasza Kwiatkowskiego.

Przede wszystkim istnieje pewna historia związana z tym sędzią i Pogonią – odwoływał się do wydarzeń z finału poprzedniego sezonu. Przez prawie rok warszawski arbiter, który wtedy popełnił błąd kosztujący szczecinian możliwe zdobycie medalu MP, nie prowadził żadnego meczu z ich udziałem. Jeśli chodzi o czerwoną kartkę dla mojego asystenta, wynikała ona z naszej analizy sytuacji na tablecie. Uważaliśmy, że należał nam się rzut karny – wyjaśniał Gustafsson, wracając do kwestii (potencjalnego) faulu na swoim podopiecznym w decydującej fazie rywalizacji.

Ostatecznie jednak trener “Dumy Pomorza” w imieniu swoich podopiecznych przyznał się do błędu. Mieliśmy to trofeum w rękach, ale na koniec zawaliliśmy sprawę – stwierdził samokrytycznie.